ktoś kiedyś tak napisał na tej stronnce: ...”ale np. dali mi życie albo wykarmili, wykształcili…” a ja tak odpowiedziałam wtedy.
Buntuję się i buntować będę się do końca życia przeciwko tej przereklamowanej wdzięczności za powyższe.
Jest to hipokryzja, brak odwagi przeciwstawieniu się ogółowi społeczeństwa i naszej kulturze i nic więcej. Tak jak nie pozwala się nam głośno mówić, że najwięcej przemocy jest w czterech ścianach a nie na ulicach, że matki nie są święte, że dorośli są okrutni i nie kochają dzieci, to nie wolno nam głośno mówić, że nie ma być za co wdzięcznym rodzicom, że „podarowali” nam życie, „ścigając” nas na ten chory świat.
Ile razy każdy z nas słyszał osobiście lub od znajomych, że dziecko wykrzyczało rodzicowi: „dlaczego mnie urodziłaś”? Ile nastolatków i młodych ludzi, nie mówiąc już o starszych, odbiera sobie życie? Robią to z wdzięczności za to, że wydano ich na ten chory świat? Te osoby nie są chyba wdzięczne za to, że je urodzono, zbuntowały się i odeszły.
Jest to oczywiście niemożliwe, ale jestem bardzo ciekawa – ile dzieci nienarodzonych, zapytanych czy chcą przyjść na ten chory świat, odpowiedziałoby TAK?
Gdzie jest ta radość życia tych wdzięcznych za poczęcie? Ja osobiście nie widzę jej wokół siebie ani nie słyszę radosnych historii. Chodząc po ulicach, spotykając ludzi zawodowo i prywatnie, wysłuchując ich własnych i zasłyszanych przez nich historii życia, nie odnotowuję wcale radości życia u tych osób.
Widzę natomiast ludzi sfrustrowanych, naburmuszonych, złych, smutnych, bez życia, z różnymi problemami. Czy ci ludzie są wdzięczni, że ich poczęto? Jeżeli są szczerzy na „maksa”, z pewnością odpowiedzieliby NIE, ale ze strachu i konformizmu oczywiście odpowiedzą TAK.
Życie jest okropne, kiedy ma się problemy, a kiedy sobie je wszystkie rozwiążemy i wiemy już, jak nie kłaść sobie kłód pod nogi i nie pozwalać na to innym to okazuje się, że tych „iskrzących” radością życia, bez problemów i wdzięcznych za to, że ich poczęli jakoś nie idzie znaleźć.
Tak nas wykarmili i wykształcili, że mamy pełne brzuchy, dyplomy z tytułami w kieszeni, nieraz i kilka, i „popaprane życia” - i za to możemy być tylko "wdzięczni" chyba. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz