Problem nie leży w patriarchacie czy matriarchacie, tylko w braku **profilaktyki zdrowia psychicznego**, dostarczania wiedzy i wsparcia. To brak systemowego podejścia do zdrowia psychicznego sprawia, że krzywdzimy siebie nawzajem i przenosimy zranienia na kolejne pokolenia.
Warto przy tym pamiętać, że nie tylko patriarchat potrafi być opresyjny. W wielu domach od zawsze rządziły i nadal rządzą kobiety – często okrutne, przemocowe, tłumiące głos mężczyzn i dzieci. Matriarchat w swojej ciemnej stronie również jest źródłem wielu dramatów i cierpienia.
Czytając komentarze pod postami i nagraniami psychologów oraz psychoterapeutów – zarówno polskich, jak i włoskich czy anglojęzycznych – widzę w kilometrowych dyskusjach jednoznaczny obraz: większość osób opisuje **okrucieństwo matek, a nie ojców**. Więc o jakim patriarchacie my w ogóle mówimy?
Mamy takich mężczyzn, jakie mamy kobiety – bo to w rękach kobiet w dużej mierze wychowują się dzieci. To one są obecne od żłobka, przez przedszkole, po szkołę podstawową. To kobiety kształtują fundament emocjonalny dziecka i to ich postawy i wzorce w ogromnym stopniu wpływają na to, jakimi dorosłymi stają się chłopcy i dziewczynki.
Dlatego zamiast nieustannie „bić w patriarchat”, potrzebujemy odwagi, by spojrzeć prawdzie w oczy i wreszcie wprowadzić **powszechną, obowiązkową profilaktykę zdrowia psychicznego** – jedyną realną drogę do przerwania cyklu przemocy i cierpienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz