Następna tragedia we Włoszech - czytaj
Czytałam niedawno wstrząsający artykuł o Alessandro Venierze. Jego matka i partnerka przez sześć godzin próbowały go zabić: podanie leków, insuliny, duszenie poduszką, a na końcu rozczłonkowanie ciała. Matka, emerytowana pielęgniarka, przygotowywała się do zbrodni z zimną kalkulacją. Partnerka, matka dziecka, zagrzewała do działania. Czy ktokolwiek zadał pytanie o ich stan psychiczny? O to, gdzie była pomoc psychologiczna? Gdzie była profilaktyka?
Mam poczucie głębokiej niesprawiedliwości. Gdy zabija kobieta, niemal automatycznie uruchamia się narracja: "była ofiarą, działała w afekcie, nie wytrzymała". Gdy zabija mężczyzna, dostaje metkę: "urodzony oprawca, chory psychicznie, nieuleczalny". Taki schemat jest nie tylko uproszczony, ale szkodliwy.
Od niemal 20 lat obserwuję, co piszą psycholodzy i psychoterapeuci w mediach. Wszyscy powtarzają te same prawdy, cytują te same książki, publikują te same diagramy. Ale gdzie jest wspólne działanie? Gdzie front, który zawalczy o profilaktykę zdrowia psychicznego? O wiedzy i wsparciu dla kobiet, zanim staną się matkami? Przecież tyle zła dzieje się w domach. Czasem w biały dzień. Czasem za zamkniętymi drzwiami.
Wiem, jak duży wpływ na późniejszą przemoc ma brak bezpieczeństwa w dzieciństwie. Wiem, że kobiety często są straumatyzowane, niezaopiekowane, niewyposażone emocjonalnie. Ale właśnie dlatego potrzebujemy profilaktyki, a nie wybielania sprawczyń. Potrzebujemy wsparcia, edukacji emocjonalnej, rzetelnych kampanii społecznych.
Profilaktyka zdrowia psychicznego powinna być w szkołach, poradniach, gabinetach ginekologicznych i położniczych. Matki powinny mieć przestrzeń, gdzie mogą być autentyczne, bez lęku przed oceną. I jednocześnie powinny brać odpowiedzialność za swoje emocje, reakcje, decyzje.
Bo milcząca zgoda na przemoc kobiet to nie równość. To kolejne tabu, które trzeba przełamać.
Czas to powiedzieć: bez profilaktyki będziemy stale biegli za tragediami, nigdy im nie zapobiegając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz