[….. zlikwidowanie szpitali psychiatrycznych jest sprawą, którą należy zająć się jak najszybciej]
„Od momentu, kiedy chory przechodzi przez mury szpitala psychiatrycznego, wchodzi on w nowy wymiar pustki emocjonalnej (skutek choroby, którą Burton nazywa „institutional neurosis”[instytucjonalna psychoza] a którą nazwałabym po prostu instytucjonalizacją); to znaczy, osadzony zostaje on na w miejscu, które powstało pierwotnie, aby było dla niego nieszkodliwe i był on tam wspólnie leczony, w praktyce okazuje się jednak, że jest to miejsce paradoksalnie stworzone do całkowitego zniszczenia jego indywidualności, miejsce jego totalnego uprzedmiotowienia. Jeżeli choroba psychiczna ma swoje początki w utracie indywidualności, wolności, w szpitalu psychiatrycznym chory nie znajduje niczego innego jak tylko miejsce gdzie ostatecznie zagubi się, stając się przedmiotem choroby i rytmu szpitala psychiatrycznego. Brak jakiegokolwiek projektu, utrata przyszłości, bycie cały czas na łasce innych bez jakiejkolwiek minimalnej własnej inicjatywy, dzieląc i organizując własny dzień tylko według potrzeb organizacyjnych, które - właśnie, dlatego, że są takie – nie mogą brać pod uwagę poszczególnych osób i ich szczególnych okoliczności, które są inne dla każdego z nich: to jest schemat instytucjonalizujący, na który składa się życie hospitalizacji”.
(z La distruzione dell’ospedale psichiatrico. [Zlikwidowanie szpitala psychiatrycznego ] 1964)
[……….. mieszkanie w ciele]
„ To w ciszy tych spojrzeń czuje się on zdominowany, zatracony w ciele, wyobcowany, ograniczony w swoich schematach czasowych, pozbawiony jakiejkolwiek świadomości intencjonalnej. On nie ma w sobie już żadnego dystansu: nie ma odległości pomiędzy nim a spojrzeniami innych, on jest dla innych takim przedmiotem, że staje się być kompozycją kilku swoich poziomów, zdominowanych przez drugiego człowieka „na wszystkich możliwych poziomach jego twarzy i we wszystkich możliwych jej wyrazach, które każdorazowo mogą być wynikiem różnych zachowań, które można zauważyć”. Ciało, aby mogło być przeżywane musi, więc zachować w relacji szczególną odległość względem innych a ta odległość może być całkowicie usunięta albo zwiększona w zależności od naszej zdolności do przeciwstawienia się. My pragniemy, aby nasze ciało było respektowane; wyznaczamy granice odpowiadające naszym potrzebom, budujemy dom dla naszego ciała”
· (z Corpo, sguardo di silenzio [Ciało, spojrzenie ciszy] , 1965)
..."Jedna z legend wschodu opowiada o człowieku, któremu podczas snu wślizgnął się do buzi wąż. Wąż ześlizgnął się potem do żołądka i tam usadowił się, stamtąd też narzucił jemu swoją wolę, aby w ten sposób pozbawić go wolności. Człowiek ten był na łasce węża: nie należał już do siebie samego. Aż pewnego ranka człowiek poczuł, że wąż poszedł sobie a on znowu stał się wolny. Ale wtedy zauważył, że nie wie, co ma zrobić ze swoją wolnością: „podczas długiego okresu czasu bycia pod totalną dominacją węża, on tak się do tego przyzwyczaił, że jego wola podlegała woli węża, jego własne pragnienia pragnieniom węża, własne impulsy impulsom węża tak, że stracił on zdolność pragnienia, czucia chęci do czegoś, samodzielnego działania. W wolności znajdował pustkę, ponieważ jego nowa istota nabyta w niewoli poszła sobie razem z wężem, a jemu nic innego nie pozostało jak powolne odbudowanie poprzedniej treści ludzkiej swojego własnego życia”.
Analogia tej legendy z warunkami instytucjonalizacji chorego psychicznie jest po prostu zaskakująca, ponieważ wydaje się być fantastyczną parabolą wcielenia przez chorego wroga, który go niszczy, tymi samymi działaniami poprzez nadużywanie władzy i siły, którymi człowiek z legendy był zdominowany i zniszczony przez węża. Chory, który już cierpi z powodu utraty wolności, która może być interpretowana chorobą, zmuszony jest dołączyć do nowego ciała, którym jest instytucja, negując wszystkie pragnienia, czynności, aspiracje własne, które pozwoliłyby jemu czuć się jeszcze żywym i sobą. On staje się ciałem żyjącym w instytucji, dla instytucji, aby być uważanym, jako część integralna swoich własnych fizycznych struktur”
(z Corpo e istituzione [Ciało i instytucja], 1967)
[ ……….ale czy rzeczywiście istnieje „na zewnątrz”?]
„Aby rzeczywiście zająć się „chorobą” powinniśmy mieć możliwość spotkania jej poza instytucjami, i tutaj mam na myśli nie tylko, że poza instytucją psychiatryczną, ale na zewnątrz każdej innej instytucji, której funkcją jest etykietowanie, kodyfikowanie i utrwalanie w stałych rolach tych co do nich należą. Ale istnieje naprawdę na zewnątrz, gdzie i z którego można działać najpierw zanim instytucje zniszczą nas?
(z Il problema della gestione, [Problem zarządzania] 1968)
„"Instytucja psychiatryczna ma w sobie, w swoim charakterze przemocowo – przymusowo –dyskryminującym, jedną funkcję społeczną i polityczną bardziej ukrytą: chory psychicznie, hospitalizowany i zniszczony w naszych szpitalach psychiatrycznych, nie jest tylko przedmiotem przemocy instytucji powołanej do chronienia zdrowych od chorób psychicznych; ani też tylko przedmiotem przemocy społeczeństwa, które odrzuca chorobę psychiczną; ale jest wszystkim, biednym, wydziedziczonym, który właśnie, dlatego, że brakuje mu siły przetargowej do przeciwstawienia się tej przemocy, zostaje ostatecznie na łasce instytucji powołanej do jego kontroli.
Uświadamiając sobie to, każdy wywód czysto techniczny kończy się. Jakie znaczenie może mieć tworzenie nowej ideologii naukowej w dziedzinie psychiatrii, jeżeli, badając chorobę, cały czas następuje zderzenie z klasycystycznym charakterem nauki, która powinna ją studiować i leczyć ? Niemożliwość wyleczenia chorego kryje się często w rodzaju miejsca, w którym jest pacjent hospitalizowany. Ale ten rodzaj nie zależy bezpośrednio od choroby; wyzdrowienie ma cenę, często bardzo wysoką i dlatego jest to bardziej sprawą ekonomiczno-społeczną niż techniczno-naukową”
(z Morire di classe [Umrzeć z klasą], 1969)
[ …………. Umieszczenie “choroby” w nawiasie]
..”Ponieważ mamy ograniczony poziom naszej wiedzy w dziedzinie chorób psychicznych (w szczególności schizofrenii, której znamy różne rodzaje ekspresji, ale prawie nic nie znamy jeżeli chodzi o etiologię) nie możemy cały czas „odkładać na bok” chorych w oczekiwaniu na osiągniecie lepszego zrozumienia tego dlaczego cierpią, zwiększając ich cierpienie poprzez zamykanie ich i ich segregację; postarajmy się natomiast „odłożyć” chorobę jako pustą definicję i proste etykietowanie, próbując dać możliwość życia i komunikacji, takiej która pozwoliłaby, aby wspólnie pojawiły się i uwolniły elementy, które byłyby w stanie dać nam jakieś wskazówki dla przyszłych badań. Jeżeli choroba pozostaje przykryta przez chorobę instytucjonalną, to nigdy nie będzie możliwe, aby wyjść z tej totalnej identyfikacji, która nie daje nam żadnej możliwości, aby zrozumieć”. ..
1 komentarz:
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Prześlij komentarz